Kościelnik wszedł słabo w mecz. Goście bardzo szybko "siedli" na gospodarzach, co zaowocowało golem zdobytym już w 3 minucie gry. Po prostopadłym podaniu jeden z napastników wszedł w pole karne i strzałem na bliższy słupek pokonał bramkarza.
Na całe szczęście Kościelnik zareagował na to wydarzenie ze sportową złością i po dwóch świetnych prostopadłych podaniach, na kwadrans po rozpoczęciu gry było już 2:1! Najpierw po asyście Bartosza Twardowskiego piłkę w siatce umieścił Grzegorz Kwiatkowski, a chwilę po tym, po podaniu Bartosz Goli, strzelił Marcin Boroński. Nie byłyto łatwe sytuacje, gdyż bramkarz Zaręby znacznie skracał kąt, a strzelcy byli pod sporą presją rywali. Mimo to, wyszli obronną ręką z tych akcji, dzięki czemu mecz zaczął się układać po myśli zawodników pod wodzą Zbigniewa Kalinika.
Dopiero pod koniec pierwszej połowy przyszła kolejna zmiana wyniku. Po sporym zamieszaniu, z około 10 metrów strzał oddał zawodnik Zaręby, który początkowo obroniony przez goalkeepera.Piłka jednakniefortunnie została podbitanad jego głowę i wybitazostała dopiero zza linii bramkowej.
Druga połowa to już okres szturmu na bramkę gości.Jednakżedwukrotniepo rzutach rożnych piłka przeleciała centymetry nad poprzeczką, po jednej z akcji raz trafiła w słupek, zmarnowana została sytuacjasam na sam, nawet dobicie piłki w niemalże pustą bramkę (gdy skiksował bramkarz) okazało się nieudane. Rażąco zabrakło szczęścia w drugiej odsłonie gry.
Nie można jednak zrzucić całkowicie winy na pecha. LZS Kościelnik rozegrał jeden ze słabszych meczy i każdy z zawodników zagrał na 80% swoich możliwości.